Howard

Pamiętam, że gdy byłem jeszcze małym szczylem, imponował mi jeden znajomy moich rodziców wyróżniający się na imprezach szczególnym poczuciem humoru. Zapewne to przez niego przyswoiłem sobie żart jako sposób zjednywania sympatii oraz sam odczuwam instynktowną sympatię dla każdego potrafiącego rozbawić towarzystwo wokół siebie. I zapewne dlatego też praktycznie wszyscy moi obecni idole to komicy – Louis C.K., Craig Ferguson, Jon Stewart czy George Carlin. Odnoszę wrażenie, że ci zabawni ludzie widzą i rozumieją nieco więcej od tych spokojniejszych.

Dobrze zdaje się to potwierdzać najnowszy nabytek w panteonie moich bohaterów – Howard Stern. Audycja radiowa tego pieprzonego egomaniaka, szaleńca i samozwańczego króla wszystkich mediów zdecydowanie zwiększyła ostatnio obecność śmiechu podczas mojego dnia. Już nawet sam jej motyw przewodni odgrywany przez Roba Zombie wystarczy, by wyciągnąć mnie z podlejszego nastroju. Ale to nie za humor najbardziej ją cenię. Najciekawszy jej fragment stanowią wywiady ze znanymi postaciami licznie odwiedzającymi studio Howarda. Są to bowiem jedne z najbardziej błyskotliwych, przenikliwych i wyjawiających rozmów, jakie kiedykolwiek dane było mi słyszeć.

Weźmy choćby przedwczorajszą wizytę Stephena Colberta, mającego wkrótce przejąć najważniejsze amerykańskie talk show z rąk Davida Lettermana. Pierwsze pytanie Howarda dotyczyło ojca i dwóch braci, których Stephen stracił w dzieciństwie, drugie – jego późniejszych relacji z pogrążoną w żałobie matką, przy czwartym gość aż sam musiał już wykrzyknąć, że zaszli naprawdę głęboko. W czasie kolejnej półtorej godziny słuchacze mogli dowiedzieć się jeszcze o wielu nieznanych dotąd szczegółach na temat najbardziej znaczących w karierze Stephena zdarzeń i osób, na temat jego poglądów religijnych czy wreszcie jego najbliższej rodziny i miłościach. A wszystko to w eleganckim stylu, przy autentycznym zainteresowaniu gospodarza, ze sporą dawką humoru i bez cienia tabloidyzacji. Po audycji Colbert napisał na Twitterze, że był to prawdopodobnie najlepszy wywiad, jakiego kiedykolwiek udzielił.

Tyle że z Howardem to standard. Bo ten zabawny koleś najwyraźniej potrafi dostrzec w ludziach coś, czego inni nie potrafią.